🪆 Józef Szef Msz Za Sanacji
75 lat temu, 5 czerwca 1944 r., w Stanesti-Chirulesti w Rumunii zmarł Józef Beck, legionista, jeden z najbliższych współpracowników marszałka Józefa Piłsudskiego. Jako minister spraw
Ludzkość umywa ręce od tego najczystszym z mydeł. Gniew za gniew, krew za krew i tak od pokoleń. Blef za blef, grzech za grzech, potrzebujemy wojen. Gniew za gniew, krew za krew i tak od
Stojący wówczas na jego czele Bolesław Bierut wedle słów ministra nie jest uznawany za reprezentanta suwerennego narodu. Szef MSZ podkreślił jeszcze: Po prostu jest czas na taką debatę, teraz ona wypłynęła i liczę na to, że w jakiejś perspektywie dojdzie może do jakiegoś zbliżenia stanowisk, bez przesądzania teraz, jakie ono
Upadek Polski we wrześniu 1939 roku zakończył kilkunastoletnie rządy sanacji. Rządy naznaczone zaprzepaszczonymi szansami oraz dryfowaniem w stronę miękkiego autorytaryzmu. Nic dziwnego, iż przeciwnicy sanacji z wielkim zapałem zabrali się do rozliczania swoich poprzedników, słusznie obwiniając ich za klęskę w starciu z Niemcami
szef MSZ za sanacji ★★★ MORS: zwolennik kąpieli w lodowatej wodzie ★★★ ADEPT: zwolennik jakiejś szkoły filozoficznej, idei, doktryny ★★★ STOIK: zwolennik Zenona z Kition ★★★ TORYS: zwolennik partii pani Thatcher ★★★★★ TYRAN: zwolennik zamordyzmu ★★★ AMATOR: zwolennik lub niezawodowiec ★★★ CHASYD
PDF | Celem artykułu jest ukazanie aktywności księdza kapelana Józefa Panasia w walce z obozem sanacji. Stosunek kapelana do rządów pomajowych znajdował | Find, read and cite all the
Dyrektorka ŻIH Monika Krawczyk, rabin Szalom Dow Ber Stambler, dyrektor Muzeum Getta Warszawskiego Albert Stankowski znaleźli się wśród odznaczonych przez szefa MSZ Zbigniewa Raua odznaką „Bene Merito” animatorów współczesnego społeczno-kulturalnego i religijnego życia żydowskiego w Polsce.
Szef polskiej dyplomacji odnotował, że w tradycyjnym śniadaniu modlitewnym w Waszyngtonie "uczestniczyli zarówno Republikanie, jak i Demokraci", a "liderzy amerykańskiego świata politycznego oraz przywódcy religijni z całego świata modlili się za przywódców Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa i (szefową Izby Reprezentantów) Nancy
Polska leży w strategicznym miejscu dla USA. Tej optyki administracja Joe Bidena nie zamierza zmienić – podkreśla w rozmowie z poniedziałkową „Rzeczpospolitą” minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau. Szef MSZ w wywiadzie dla „Rz” odniósł się m.in. do sytuacji w USA i przegłosowania w Izbie Reprezentantów impeachmentu Donalda Trumpa. „Gdy mieszkałem w Stanach, byłem
VUNr. Popularne żołnierskie powiedzenie mówi, że każdy żołnierz nosi w swoim plecaku buławę marszałkowską. Ale jak każda reguła i ta ma swoje wyjątki. W przypadku Józefa Piłsudskiego, który sam sobie przyznał tytuł marszałka po namowach podwładnych (dekret z 19 marca 1920 r.) ta dewiza się nie sprawdza. Jego kariera zaczęła się od działalności konspiracyjnej i … dziennikarskiej. - Józef Piłsudski był dziennikarzem, redaktorem i kolporterem „Robotnika”. A później chętnie z prasą rozmawiał. Nie tylko z polską, także z francuską i angielską – mówi prof. Wiesław Wysocki, historyk, kierownik Katedry XIX i XX wieku w Instytucie Nauk Historycznych UKSW. We lwowskim lewicowo-niepodległościowym piśmie młodzieżowym „Promień” w 1903 r. Piłsudski wyjaśniał dlaczego stał się socjalistą: „(…) postanowiłem bliżej się zapoznać z samym socjalizmem i przeczytałem po rosyjsku pierwszy tom Kapitału Marksa. Nie powiem, by ta lektura sprawiła na mnie wrażenie. Chociaż wpływ rosyjski był niewielki, zdołał jednak zrobić pewne anarchistyczne spustoszenia w mej głowie. Abstrakcyjna logika Marksa oraz panowanie towaru nad człowiekiem nie pasowało do mego mózgu. W każdym razie lektura ta pogłębiła znacznie moje poglądy na społeczeństwo i bezwiednie zacząłem ulegać wpływowi logicznie zbudowanej koncepcji Marksa”. Nie miał jednak wątpliwości, że bolszewizm, który zapanował w Rosji w 1917 r. nie był realizacją idei socjalistycznych, o które walczył w młodości. „Z daleka bolszewizm przedstawia dla biednych i uciśnionych nadzieję lepszego jutra, (…) z bliska jednak okazuje się zaprzeczeniem idei socjalistycznej” - oceniał w wywiadzie dla dziennika „Journal de Genčve”, który ukazał się w maju 1919 r. Piłsudski był silną osobowością. Widać to w udzielanych przez niego wywiadach. Narzuca ton, dominuje, wskazuje kierunek rozmowy, unika odpowiedzi na niewygodne pytania, wykorzystuje rozmowę do besztania i mieszania z błotem swoich przeciwników politycznych. W Internecie można znaleźć wywiad udzielony 26 sierpnia 1930 r. przez Józefa Piłsudskiego Bogusławowi Miedzińskiemu. - Pan, jako poseł, postawił pytanie po poselsku – to jest tak, że odpowiedzieć na nie nie sposób; albowiem poseł do sejmu jest stworzony na to, ażeby głupio pytał i głupio mówił – beształ Piłsudski redaktora dziennika „Gazeta Polska”, a także sanacyjnego ministra poczt i telegrafów (1927-1929), posła Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem (BBWR) (1928-1938) i wicemarszałka Sejmu (1935-1938), za to, że spytał szefa rządu o program działania na najbliższy czas. „Racja jest jak dupa, każdy ma swoją” - bezpardonowo odpowiedział Piłsudski na pytanie dziennikarza o Miejscu Odosobnienia w Berezie Kartuskiej. Dość neutralny termin „miejsce odosobnienia” ukuto na określenie obozu, w którym na podstawie decyzji administracyjnych więziono i torturowano przeciwników władz. Więziono tam narodowców, ludowców, socjalistów, komunistów, ukraińskich nacjonalistów. Przez obóz przewinęło się około 3000 więźniów. Na 17 dni w marcu 1939 r. do Berezy za krytykowanie polityki zagranicznej władz trafił słynny publicysta Józef Cat-Mackiewicz. Być może Piłsudski nie starając się odpowiedzieć na pytanie o Berezie, kierował się słowami, które napisał w 1895 r. na łamach „Robotnika” napisał: „Pokora i uległość tylko do wzmocnienia i utrwalenia niewoli prowadzi”. - Nie jestem miłośnikiem sanacji. Dlatego, że po zamachu majowym dokonanym w 1926 r. podjęła, na szczęście w dużej mierze nieudaną próbę, bardzo daleko idącej ingerencji w prawo prasowe. Sanacja starała się dyscyplinować, łamać kręgosłupy redaktorom i przejmować tytuły prasowe. W okresie tworzenia BBWR w 1927 r. przez Walerego Sławka udało się tego dokonać na poziomie prasy środowisk politycznych wspierających zamach majowy. Mam tutaj na myśli silną szczególnie na terenie byłego Królestwa Polskiego partię PSL „Wyzwolenie”, której tytuły i redakcje zaczęły być molestowane przez ministerstwo spraw wewnętrznych z wyraźną zachętą, żeby przechodzić do BBWR. Obiecywano im, że jeżeli podejmą taką decyzje będą dotowane. Miały zachować swoją retorykę ludową, ponieważ chodziło o zachowanie wpływów w elektoracie, a jednocześnie, żeby reklamami czy nowymi artykułami podnosić wartość tworzącego się BBWR – mówi prof. Jan Żaryn, znawca dziejów najnowszych, wykładowca UKSW. BBWR i sanacja potrafiły działać również bardziej finezyjnie, np. poprzez „Ilustrowany Kurier Codzienny”. Redaktorem naczelnym „IKC” i twórca największego koncernu prasowego w II RP był Marian Dąbrowski, poseł na Sejm (1921-1935), najpierw z listy PSL „Piast”, a po zamachu majowym z BBWR. „IKC” stał się rzecznikiem lojalności wobec nowej władzy po zamachu majowym, a nie był utożsamiany z ręcznym sterowaniem prasy przez sanację. - Marian Dąbrowski balansował politycznie, żeby uratować wydawnictwo uzależnione od władzy. Cały nakład rozchodził się poprzez koleje państwowe. Przez szesnaście lat koleje zarobiły na dystrybucji „IKC” ponad 5 milionów złotych. To była gigantyczna kwota, która podtrzymywała działalność kolei. Dąbrowski wspierał wysiłki asymilacyjne polskich Żydów, piętnując Litwaków [Żydzi, którzy przybyli do Królestwa Polskiego z obecnych terenów Litwy i Białorusi – przyp. TP]. Nie szczędził pieniędzy na odbudowę kraju. Przekazał ogromne środki na Wawel, na krakowskie zabytki, na stypendia dla młodych ludzi, na organizowanie imprez sportowych. Czuł się państwowcem i to go zbliżyło go do Piłsudskiego. Sanacja odwdzięczała mu się małą ilością ingerencji cenzorskich w „IKC” - mówi Rafał Geremek reżyser filmu „Przepis na sukces. Historia największego magnata prasowego II RP”, którego premiera odbędzie się jeszcze w tym roku. Producentem filmu jest TVP Historia, Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny (FINA) i Muzeum Historii Polski. Należy dodać, że Dąbrowski jeszcze za życia marszałka krytykował usypanie kopca jego imienia w Krakowie. Prasa w Polsce międzywojennej była bardzo rozbudowana, charakteryzowała się bogactwem i wielością tytułów. W II RP ukazywało się ponad 20 tysięcy tytułów! Gazety były najpowszechniejszym sposobem dotarcia do społeczeństwa, a w przypadku pism wydawanych przez stronnictwa politycznym najskuteczniejszym sposobem przekonywania do swoich racji. Prasa ukazywała się w największych miastach, jak Warszawa, Lwów, Kraków, Poznań, Wilno, w miastach powiatowych, ale i w mniejszych ośrodkach. Władze sanacyjne starały się przejąć słabsze finansowo gazety, nawet powiatowe. Czasem stosowano metodę kija, kiedy to było skuteczniejsze działano bardziej wysublimowane metody. - Nie udało się przejąć prasy narodowej. Obóz Narodowy miał olbrzymie wpływy w społeczeństwie i potrafił się obronić. Zmieniały się najwyżej tytuły, ale redakcje i poglądy pozostawały te same. Cenzura mogła doprowadzić swoją prewencją do likwidacji czy zmniejszenia nakładów, ale starał się temu przeciwdziałać oddolny ruch publicystów – wyjaśnia prof. Żaryn. - Wśród dziennikarzy w latach trzydziestych popularny był dowcip, że redaktor wydania jest przeznaczony do siedzenia w więzieniu, żeby można było wydawać – dodaje. Fenomenem II RP była katolicka prasa. - Założone przez o. Maksymiliana Kolbe wydawnictwo prasowe w Niepokalanowie nie było dotknięte jakąkolwiek ingerencją cenzury ani łapczywości sanacyjnego państwa. „Rycerz Niepokalanej” i inne wydawane tam tytuły rozchodziły się w astronomicznych ilościach, nawet miliona egzemplarzy. Dzisiaj takie nakłady są przez prasę nieosiągalne – mówi prof. Żaryn. Z goryczą czasy II RP podsumował jeden z najwybitniejszych XX-wiecznych historyków, współtwórca Polskiego Słownika Biograficznego i poseł na Sejm (1922-1927) ze Związku Ludowo-Narodowego. -„Wolna prasa” kreślona czerwonym cenzorskim ołówkiem, a od czasu do czasu maltretowana przez nieznanych sprawców zrozumie później, czym był dla niej tylokrotnie przez nią krytykowany wolny Sejm – wspominał prof. Władysław Konopczyński (1880-1952) w nigdy nie wydanej pracy „Piłsudski a Polska”, która powstała w czasie okupacji niemieckiej. „Nieznani sprawcy”, o których wspomina prof. Konopczyński starali się wymierzać swoiście rozumianą sprawiedliwość krytykom marszałka. Ich ofiarą padł jeden z najwybitniejszych dziennikarzy, słynący z ciętego języka Adolf Nowaczyński (1876-1944), ale także Tadeusz Dołęga-Mostowicz (1898-1939) czy Stanisław Cywiński (1887-1941) za recenzję książki Melchiora Wańkowicza o Centralnym Okręgu Przemysłowym opublikowanym w „Dzienniku Wileńskim”. - Oficerowie Wojska Polskiego w zły sposób rozumieli honor. Dziennikarze często byli bici przez „nieznanych sprawców”, co biorąc pod uwagę późniejszą epokę PRL jeszcze bardziej zasmuca, jeżeli patrzy się na działania obozu sanacyjnego. Adolfowi Nowaczyńskiemu wybito oko. Jeszcze gorzej to wygląda w przypadku Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Został pobity i porzucony w dole w Jankach niedaleko Warszawy. Nie miał prawa przeżyć. Przypadkiem uratował go chłop, który przejeżdżał wozem – opowiada prof. Jan Żaryn. Po pobiciu Dołęga-Mostowicz doszedł do wniosku, że jego dziennikarski pazur zostanie powstrzymany, więc postanowił zmienić zawód. - Z dziennikarza stał się bardzo poczytnym pisarzem. Paradoksalnie można powiedzieć, że tym zbójom zawdzięczamy cykl wielkich i wspaniałych powieści, które do dziś chętnie są czytane – podsumowuje historyk. Czasy II RP jawią się wielu współczesnym Polakom jako czasy idyllicznej wolności i rozwoju. To jednak mit, rzeczywistość jest zwykle bardziej skomplikowana niż stereotypowe wyobrażenia o przeszłości. Niniejszy tekst nie pretenduje do wyczerpania tematu, sygnalizuje jedynie pewne wydarzenia z czasów międzywojnia. Tomasz Plaskota Od redakcji: Autor jest dziennikarzem portalu i miesięcznika "W Sieci Historii". Tomasz Plaskota, Jan Żaryn, Józef Piłsudski, Wiesław Wysocki, Adolf Nowaczyński, Marian Dąbrowski, Rafał Geremek, Władysław Konopczyński, Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Melchior Wańkowicz, Stanisław Cat-Mackiewicz,,,,,
Szef MSZ jako bezzasadne ocenił zarzuty prezydenta Łukaszenki, że Polska inspirowała protesty powyborcze na terenie Białorusi. Według najnowszych danych urzędujący nieprzerwanie od 1994 r. prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka zdobył w niedzielnych wyborach 80,23 proc. głosów. Jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska otrzymała 9,9 proc. Już po ogłoszeniu wyników exit poll fala największych od lat protestów przetoczyła się przez Białoruś. W efekcie doszło do licznych aresztowań, wśród manifestujących jest wielu rannych, a aktywiści informują o jednej osobie, która zginęła. Czaputowicz podkreślał, że wciąż trwa oczekiwanie na oficjalne wyniki wyborów na Białorusi, natomiast przebieg kampanii wyborczej i samo głosowanie – jak ocenił – przeczą standardom międzynarodowym. "Doniesienia medialne są niepokojące, oceniamy, że istnieje groźba eskalacji, czemu musimy wszyscy, czyli społeczność międzynarodowa, przeciwdziałać" – mówił. Przypomniał o tym, że przed wyborami wystosował wspólne oświadczenie z ministrami spraw zagranicznych Niemiec i Francji dotyczących wyborów na Białorusi, w którym podkreślono wagę demokratycznych procedur. Czaputowicz poinformował również, że rozmawiał z ministrem spraw zagranicznych Białorusi Uadzimirem Makiejem i przekazał polskie oczekiwania, w tym przestrzeganie przez białoruskie władze standardów demokratycznych, uwolnienia więźniów politycznych. "Chcemy umacniać nasze wzajemne stosunki, ale oczekujemy przestrzegania standardów przez Białoruś" – podkreślał szef MSZ. "Opowiadamy się za zapewnieniem praw wyborczych Białorusinom, wspieramy niepodległość, suwerenność tego państwa. Dostrzegamy też, że Białoruś jest ważnym sąsiadem Unii Europejskiej, aktywnym członkiem Partnerstwa Wschodniego i chcielibyśmy dalej, i wierzymy w to, budować silne więzi między Unią, jej obywatelami i obywatelami państwa białoruskiego, ale w oparciu o poszanowanie wspólnych wartości" – dodawał. Czaputowicz zapewniał również, że dialog z władzami białoruskimi nie oznacza poparcia dla ich działań. "Nigdy nie będzie tak, że te kontakty z przedstawicielami władz będą interpretowane jako wsparcie dla tych władz przeciwko społeczeństwu. My domagamy się przede wszystkim udzielenia głosu i uwzględnienia głosu społeczeństwa obywatelskiego wyrażonego w procesie wyborczym" – powiedział. Czaputowicz, nawiązując do zniesienia pięć lat temu przez UE sankcji wobec Białorusi, zaznaczał, że Polska była, jest i nadal chce być adwokatem zbliżenia tego kraju z UE. W tym kontekście przypomniał o wystosowaniu przez niego apelu do szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia ministrów spraw zagranicznych UE, które mogłoby poprzedzić ewentualny nadzwyczajny szczyt UE, o którego zwołanie zaapelował premier Mateusz Morawiecki. Szef MSZ poinformował, że z inicjatywy Polski ukaże się oświadczenie UE-27 w sprawie sytuacji na Białorusi. Wskazywał, że w oświadczeniu znajdzie się zdecydowane stanowisko podzielające pogląd Polski na wybory na Białorusi, w którym Wspólnota wezwanie do zaprzestania represji i zapewnienia swobód obywatelskich. Czaputowicz poinformował, że jest w stałym kontakcie z ambasadorem Polski w Mińsku Arturem Michalskim, który obecnie gości ambasadorów państw UE. "Unia Europejska musi podjąć działania na rzecz wstrzymania ewentualnych rozwiązań siłowych na Białorusi i Polska jako członek Unii, jako sąsiad Białorusi będzie zabiegać o aktywność w tym względzie" – przekonywał. "Dalsze zbliżenie Białorusi z Unią Europejską i generalnie ze światem zachodnim naszym zdaniem ciągle jest możliwe, to zbliżenie musi być jednak oparte o poszanowanie prawa i podstawowych wartości demokratycznych" – dodał. Szef MSZ za bezpodstawne uznał zarzuty Alaksandra Łukaszenki, jakoby Polska miała inspirować protesty powyborcze na terenie Białorusi. Łukaszenka w poniedziałek zarzucił inspirowanie protestów przez Polskę, Czechy i Wielką Brytanię. "Uważamy, że władze białoruskie też powinny zrozumieć, że skala tych protestów to nie jest wynik oddziaływania z zagranicy, która jak najlepiej życzy państwu i społeczeństwu białoruskiemu, tylko pewnego rodzaju niezadowolenie samego społeczeństwa białoruskiego" – powiedział. Jako model rozwiązania konfliktu przywoływał rozmowy Okrągłego Stołu w Polsce w 1989 r. i deklarował, że Polska wesprze dialog między obiema stronami oraz rozmowy władz z przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego. Określał protestujących jako "aktywistów" i "społeczeństwo obywatelskie", a nie "opozycję". "Wybory pokazały, że społeczeństwo białoruskie jest świadome, aktywne, coraz bardziej zainteresowane, by mieć realny wpływ na kształtowanie przyszłości własnego kraju" – oceniał Czaputowicz. Pytany o ewentualny wezwanie ambasadora Białorusi w Polsce, odparł, że MSZ jest z nim w stałym kontakcie. Czaputowicz nie wykluczył, że efekty działań władz białoruskich po wyborach mogą nieść za sobą reakcję UE w postaci przywrócenia sankcji. Zastrzegł, że wszystko będzie teraz zależeć od reakcji władz w Mińsku. "Wyobrażamy sobie rozwój sytuacji niepomyślny, polegający na eskalacji konfliktu. Wówczas na pewno sankcje będą jedną z opcji rozważanych" – mówił szef MSZ. Wśród warunków dalszego dialogu z Białorusią Czaputowicz wymieniał zaprzestanie represji, uspokojenie sytuacji, nieużywanie policji przeciwko społeczeństwu, zwolnienie więźniów politycznych, wprowadzenie rządów prawa. "Chcielibyśmy, żeby Białoruś była państwem demokratycznym, jest to dla nas bardzo ważny sąsiad i chcielibyśmy współpracować w różnych wymiarach, w sferze gospodarczej, kulturalnej, społecznej, widzimy możliwości dalszego wspierania suwerenności Białorusi na arenie międzynarodowej" – deklarował szef MSZ. Demonstracje i starcia z milicją wybuchły w Mińsku po ogłoszeniu wyników oficjalnego badania exit poll, według którego w niedzielnych wyborach prezydenckich zwyciężył obecny szef państwa Alaksandr Łukaszenka uzyskując blisko 80 proc. głosów, a jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska mniej niż 10 proc. głosów. Demonstracje odbyły się także w kilku innych miastach Białorusi. Białoruskie służby siłowe potwierdziły zastosowanie "specjalnych środków" przeciwko uczestnikom demonstracji w Mińsku - poinformowała w nocy z niedzieli na poniedziałek rzeczniczka MSW Białorusi Olga Czemodanowa. Centrum Wiasna podało w poniedziałek, że co najmniej jedna osoba zginęła, 120 zatrzymano w starciach policji z demonstrantami po wyborach prezydenckich. W poniedziałek szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wezwała władze Białorusi do zapewnienia dokładnego zliczenia i opublikowania głosów w wyborach. Z kolei szef unijnej dyplomacji Josep Borrell i komisarz ds. sąsiedztwa i rozszerzenia Oliver Varhelyi potępili przemoc na Białorusi i wezwali do natychmiastowego uwolnienia wszystkich zatrzymanych niedzielnej nocy. Zdaniem szefa unijnej dyplomacji i unijnego komisarza noc po wyborach naznaczona była nieproporcjonalną i niedopuszczalną przemocą państwa wobec pokojowych demonstrantów. Szef RE Charles Michel podkreślał, że wolność słowa i prawa człowieka muszą być przestrzegane na Białorusi.
Na posiedzeniu FAC większość ministrów spraw zagranicznych UE skłaniała się wprowadzenia indywidualnych sankcji wobec tych, którzy na Białorusi dopuszczali się fałszowania wyborów albo nieuzasadnionego użycia siły. Polska popiera te działania - oświadczył szef MSZ Jacek Czaputowicz. Szef MSZ wziął udział w piątek w posiedzeniu Rady do Spraw Zagranicznych (FAC), które odbywało się w formule wideokonferencji. W przerwie odbył się briefing prasowy ministra."Unia Europejska musi wypracować ofertę współpracy dla Białorusi - było to moje stanowisko na posiedzeniu (Rady ds. zagranicznych - PAP). Oczywiście nie możemy przejść do porządku nad faktem ewidentnego fałszowania wyborów i użycia siły. Dlatego większość ministrów (spraw zagranicznych UE) skłaniała się wprowadzenia restrykcji - indywidualnych sankcji. Polska popiera te działania wobec tych, którzy dopuszczali się fałszowania wyborów albo nieuzasadnionego użycia siły" - oświadczył szef polskiej dyplomacji na konferencji prasowej w Warszawie. Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.
józef szef msz za sanacji